„Bałagan w ujęciu psychoanalitycznym”

Tekst: Maja Stefaniec-Muchorowska

Bałagan możemy widzieć jako stan dezorganizacji, ale też siłę dezorganizującą – myśli, uczucia, działania. Zygmunt Freud twierdził, że na początku naszego życia chaos i dezorganizacja są zalewające. Melanie Klein pokazała, że w takiej rzeczywistości wewnętrznej uruchamiamy najbardziej surową odmianę porządkowania, czyli „segregujące” obrony rozszczepienne, w zniekształcający sposób dzielące świat na czerń i biel. Z czasem pierwotny chaos (zalew elementów beta) i pierwotny porządek (rozszczepienie) przeradzają się w bardziej wyrafinowane, zintegrowane formy współistnienia. Uczymy się wytrzymywać napięcie między siłami dezorganizującymi i organizującymi.

W gabinecie psychoterapeutycznym porządek i bałagan nie są przeciwieństwami – raczej przenikają się wzajemnie. Weźmy przykład interpretacji psychoanalitycznych – z jednej strony wprowadzają one porządek, ład, myślenie w obszary do tej pory niepomyślane, ale też konfrontują nas z ograniczonością i niemożnością oddania pełni prawdy emocjonalnej. Tym samym otwierają raczej na dalsze obszary niewiedzy, niepewności i zwątpienia, oferując pozorny rodzaj harmonii. Nawet najbardziej trafne interpretacje pobrzmiewają kakofonicznym echem niemożności pełnego oddania prawdy emocjonalnej. Śmiem twierdzić, że – jak byśmy się nie starali przywdziewać maski „wiem”, „rozumiem” i „wszystko w porządku” – w naszych próbach rozumienia siebie i pacjentów pozostajemy niezgrabni, a niekiedy nawet pokraczni, „w bałaganie”.

Praca interpretacyjna byłaby tym samym nie tylko wprowadzaniem ładu, ale też konfrontacją z rzeczywistością – pełną niemożliwości, pęknięć i bałaganu.

Jeśli jako ludzie nosimy w sobie te przenikające się porządki i bałagany, to może właśnie taka jest ich funkcja – zapoznania nas z istotą nas samych.